sobota, 1 lutego 2014

Bezsenność

Tak oto po kolejnym KTG usłyszałam, że "mały" wyjdzie kiedy będzie mu się chciało..
Wszystko ładnie i pięknie ale czy on nie wie, że po wyjściu będzie miał więcej miejsca i nie będzie musiał walczyć z każdą częścią mojego ciała o odrobinę miejsca dla siebie? Jemu będzie lepiej a i mama będzie szczęśliwsza..

"Stan błogosławiony" - tekst reklamujący zajście w ciąże, żeby kobiety łudziły się, że te "chwile" są cudowne i wspaniałe. Owszem to fascynujące, że istnieje w nas mały "ktoś" - taki mały człowiek, który szybko dorośnie i założy swoją własną rodzinę ale.. Kurde! Czy ten stan musi być tak irytujący?
Z tej strony pragnę pogratulować dzielnym tatom, którzy codziennie słuchają jakie to nie jesteśmy obolałe, jakie ciuszki nie są maluśkie i słodziachne.. Panowie SZACUN, ja nie wiem jak wy dajecie sobie z nami radę.

Dobrze, że Pan tato wyszedł na męski wieczorek bo już mi go żal było, że po raz 1000 wysłuchiwał jaka to ja nie jestem obolała, ile razy mały kopnął moje żebro albo zapewne jego ulubione "o mały ma znowu czkawkę". Jak na faceta przystało znosi to dzielnie - czytaj nie reaguje wcale :D.

Najgorsze co może być w ciąży? Bezsenność, która wprowadza mnie w stan skrajnej rozpaczy, nerwicy i złości. Nie mam jak odpocząć, mały cały czas daje o sobie znać i nawet kiedy uda mi się zasnąć, "siku" wyrywa mnie z objęć morfeusza po godzinie cudownej drzemki.
Ostatni trymestr ciąży pokazał mi, że inne kobiety mają znacznie gorzej. Ja obyłam się bez wymiotów, zachcianek i innych dolegliwości, które teraz dają o sobie znać ze wzmożoną siłą.
Marze o chwili kiedy nie będę wiedziała co to ZGAGA, "siku" co 5 minut i pingwini krok..

Wyłączam komputer i z nadzieją kładę głowę na podusi.. Może dzisiaj uda mi się zasnąć.. Może tym razem będzie to chociaż 5 rano a nie 7..



czwartek, 30 stycznia 2014

Nastrojowo..

No i po co było tyle krzyku? Zły humor minął, wątpliwości również, jest wręcz idealnie.
Kobieta zastanawia się nad ciążą, wychowywaniem dziecka i miliardem innych spraw zamartwiając tym wszystkich wkoło.. i nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie mały drobny fakt - mija jej to po 5 minutach! O tak, to właśnie w ciąży "kocham" najbardziej, łzy, zadręczanie siebie i innych, żeby po 5 minutach stwierdzić, że kurde nie jest tak źle.

Wracając do błogosławionego stanu jakim jest ciąża (ten kto wymyślił to określenie najwyraźniej w ciąży nigdy nie był), młody kopie jak szalony.. coraz częściej zastanawiam się czy ten dzieciak po prostu nie wie, że wychodzi się dołem a nie górą. Moja mamuśka stwierdziła, że sama robie dziecku zamęt w główce mówiąc do niego "nie wychodź, zima idzie, co będziesz marznął", żeby po uroczym kopniaku w żebra wykrzyczeć "wyłaź do cholery ile można na Ciebie czekać?!".. Tak mijają kolejne urocze dni, a we mnie jest tylko jedno pytanie czy zdążę pójść 5tego na egzamin, czy mały wywinie mi numer i owy dzień wybierze sobie celem naszego spotkania.

Więc leci sobie już 38,39,40? (żebym to ja wiedziała na 100% który) tydzień i czekam na "Małego". O 11 KTG - uwielbiam ten moment kiedy "mały" niczym zawodowy bokser ma podczas badania jeden.. no może dwa cele:
1. uderzać w czujnik przez całe 30 minut, bo nic mnie uciskać nie będzie, a co!
2. bawić się w "niech cała przychodnia słyszy jak mi bije serducho" - Położna zwiększa głośność aparatu i wychodzi przyjmować inne pacjentki a "mały" daje czadu tak, że słychać go chyba na końcu miasta, kiedy tylko położna się zbliża "mały" uspokaja się tak, że ta znowu zwiększa głośność aparatu a ja modle się tylko o to, żeby badanie jak najszybciej się skończyło, bo od szeleszczenia, tupania, bicia serducha jak uderzanie w jakiś dzwon, mam napady śmiechu i bóle głowy.
Moje drobne spostrzeżenia w tym okresie ciąży? Niby w książkach i poradnikach piszą, żeby wsłuchiwać się w swoje ciało, że kobieta będzie wiedziała kiedy przyjdzie moment porodu a ja?! Ja mam jakiś niestandardowy organizm. Tydzień temu miałam bolesne skurcze przepowiadające i z dumą podpięta pod KTG twierdziłam, że za kilka dni urodze i co? NIC. W środę czując się pełna wigoru dałabym sobie ręke uciać, że na KTG nic nie wyjdzie i co? Nie miałabym już ręki. Lekarz ku mojemu wielkiemu zdziwieniu stwierdził, że są skurcze mieszczące się na granicy normy -.- i mam przyjść w piąteczek.

Rada ostatniego trymestru:
to co czujemy to jedno, to co wyczytamy drugie, a wszystko i tak zależy od tego "małego ktosia" który postanowił zamieszkać w naszym brzuszku.


niedziela, 26 stycznia 2014

Wątpliwości

To już końcówka ciąży a we mnie jest więcej wątpliwości niż było na początku. Niczego mi nie brakuje, mam kochanego mężczyznę, wsparcie rodziny.. jednak nie czuje się matką. Wiele moich koleżanek od samego początku ciąży kochało swoje maleństwo - czasami nawet bardziej niż swojego męża. Ja zaczynam być przerażona macierzyństwem. Nie czuje się na to gotowa, czy to czyni ze mnie złą osobę?
Nie wierze, że za kilka miesięcy powiesz do mnie "mamo", że będe za Ciebie odpowiedzialna i dopiero wtedy zrozumiem troskę rodzica względem dziecka.

Czy strach jest normalny? Do tej pory szukam odpowiedzi na moje pytanie.